post

Namioty – sentymentalna podróż do przeszłości

Namioty – kempingi

Wielu z Nas z łezką w oku wspomina czas kiedy to razem z rodzicami  pakował plecak,  wsiadał do popularnego malucha (co niektórzy szczęściarze do dużego fiata) i ruszał na przygodę życia. Niczym słynny wówczas „Pan Samochodzik”  pakowaliśmy do torby garstkę niezbędnych ( i co tu dużo kryć jedynych) wówczas gadżetów jakimi był np. scyzoryk ( który tata gwizdnął z jednostki Ludowego Wojska Polskiego) czy menażka i żądni przygód, z wypiekami na twarzy jechaliśmy pod namioty
Namioty…taaa patrząc na dzisiejsze cuda rozkładane niemalże jedną ręką. Chroniące nas przed himalajskim wiatrem. Mrozem czy palącym słońcem to ciężko ta płachtę nazwać namiotem.
No, ale takie wtedy moi drodzy namioty były. I tak samo jak w blokach z wielkiej płyty można było wejść do cudzego mieszkania i się nie zorientować tak samo można było pomylić namioty.
Przyjeżdżaliśmy dajmy na to do takiego Bożegopola, i na jednym polu – konkretniej ujmując klepisku – stoi kilkadziesiąt identycznych namiotów. Namioty te stoją w większości bez ładu i składu. A obok każdego zaparkowana duma ówczesnej myśli motoryzacyjnej Maluch.
Ehh i jakoś w tej szaro zielonej masie identycznych płacht wydających dźwięk na wietrze jak gdyby właśnie miały odlecieć ( co nomen omen często się działo) nikomu nie przeszkadzało. Że sąsiad słucha głośnej muzyki. Drugi obok pali fajkę za fajką, dzieci biegają na boso i krzyczą mimo, że dawno jest po 22.
A może po prostu nie znają innej rzeczywistości, może to był powiew wolności? Czujecie to? Namioty  – szczyt marzeń – niemalże-  bo prym wiódł  wypad do Bułgarii.
Namioty po prostu Nas zbliżały. Nie rozkładało się ich jedną ręką a więc musieliśmy działać w grupie: ktoś podawał „śledzie”. Ktoś spinał rurki, ktoś koczował by inni nie zajęli tego miejsca. Potem było odgrzewanie obowiązkowej grochówki w aluminiowych menażkach. Zjedzonej aluminiowymi łyżkami. Do dziś w pamięci mam ten dźwięk.
No właśnie…wspomnienia…te namioty może i były „słabe” ale dały tyle wspomnień. Ile nikt nie mógł się spodziewać po szarych czasach Polski Ludowej.